Na sesji u Kasi od razu rzucają się w oczy trzy rzeczy: profesjonalizm, kreatywność i…luz 🙂 Ja osobiście jestem w szoku, że tak młoda osoba potrafi wykazywać się profesjonalizmem na tak wysokim poziomie. To po pierwsze. Poza tym…Kaśka, jak zresztą sama o sobie pisze, ciągle biega :-)I ma mnóstwo pomysłów… oraz taki dar przekonywania do nich, że człowiek bez mrugnięcia okiem zrobi wszystko, co mu każe ;-)A do tego potrafi rozluźnić atmosferę do tego stopnia, że nie jest to ani odrobinę krępujące, aby pokazać się jej w pełnej okazałości. Po sesji, na której zupełnie bez żadnych oporów występowałam „jak mnie Pan Bóg stworzył”, mój mąż śmiał się z mojej rekcji, kiedy dostałam od niego w prezencie voucher na sesję: „ale, że jak to??? Całkiem nago?!!!” Co do efektów… Biorąc pod uwagę, że 15 lat temu miałam sylwetkę prawie jak z wybiegu, a teraz ważę jakieś 20 kg więcej, problem z samoakceptacją ciała jest u mnie duży. Zdjęcia, które zrobiła mi Kasia pokazują mnie praktycznie taką, jaka jestem. Nie zostałam na nich wysmuklona, Kasia nie wyszczupliła mnie w pewnych miejscach, ani nie dodała „objętości” w innych. I po raz pierwszy defekty, które na co dzień mnie mocno irytują, na wykonanych przez nią zdjęciach w ogóle mi nie przeszkadzają! Wiem, że mam małe cycki, wystający brzuch i cellulit, ale… na tych fotografiach wyglądam z tym wszystkim cudownie! I autentycznie jest to dla mnie jakaś magia, a Kasia to czarodziejka, która zdjęła zły urok i sprawiła, że przestałam się widzieć w krzywym zwierciadle. O ile z sesji u niej wychodzi się uskrzydlonym, to kiedy się ogląda efekty, to już jest totalny odlot 🙂 Podsumowując: Kaśka to dla mnie geniusz. Do tego przeuroczy!